Jak w każdym parku bywa jest tu i miejsce także dla dzieci. Znajduje się ono we wschodniej części parku przy małej fontannie przedstawiającej trzy nimfy wodne, które z rąk wypuszczają wodę.

Plac zabaw jak to plac zabaw, liczne huśtawki, drabinki, karuzele, ot zwyczajne miejsce dla dzieci.


<Usiadł na ławce wpatrując się w fontannę. Mimo późnej godziny wciąż kręcili się tu ludzie. Przyjrzał się na moment parze zakochanych, która się pocałowała. Usmiechnał się pod nosem, po czym dalej wpatrywał się w tryskającą wodę. Ktoś po drugiej stronie grał na gitarze. jakiś uliczny grajek. Niezbyt mu to szło, więc niewiele zarobił. Podszedł do niego>
Można? < pokazał na gitarę>
Jasne synku, tylko uważaj ona jest dla mnie ważna jak dziewczyna < zaśmiał się mężczyzna.  On odwzajemnił uśmiech. Oparł nogę o ławkę, Chwycił gitarę i zagrał>
http://www.youtube.com/watch?v=PHU-AJTn0I8

<Spacerowicze natycmiast zaczęli wrzucać moenty. Mężczyzna patrzył zdziwiony na to. EWokól kilka osób przstanęło by posłuchać jego gry. To go uspokajało i dawało myśleć. Zagrał jeszcze jedną melodię>
http://www.youtube.com/watch?v=Up5qSOBF9Z8&NR=1
<Ludzie, którzy zebrali się w kółko zabili mu brawo. Przerwał na moment wyjął komórkę i napisał smsa. zagrał ponownie>

http://www.youtube.com/watch?v=3qzVTQyj … re=related

<przybiegl> Cos sie stalo?

<Zauważył go. Oddał gitarę i chwycił go za rękę> Chodź. Chcę ci coś pokazać < uśmiechnał się szeroko>

<usmiechna sie> Gdzie idziemy?

Zobaczysz < zaśmiał się i pociągnał go za sobą>

<idzie za nim> Nic mi nie zdradzisz?

Po prostu mi zaufaj < uśmiechnał się błogo>

Ufam Ci. <idzie za nim>

<pociągnął go w kierunku punktu widokowego>

Wiesz... Od kad tu jestem jeszcze nigdy nie zdarzylo mi sie zawitac do tego parku.

<zaśmiał się idąć dalej> Dlatego włąsnie wyciągnąłem cię na nocny spacer < stanął przed nim i delikatnie go objął> Chciaałem pokazać ci coś, czego nie widziałeś i < wyciągnął szyję i pocałował go w kąciku oka> I w końcu osuszyć łzy z Twoich cudownych oczu < uśmiechnał się szerzej>

Potrafisz pocieszyc czlowieka <pocalowal go> Kocham Cie. Dziekuje ze to dla mnie robisz.

Nie < pokręcił głową> To tylko skromna odpłata za to, co ty robisz dla mnie < poprowadził go dalej>

<tuli go> Wiec co takiego chcesz mi pokazac?

Zobaczysz < pociągnął go na punkt widokowy>

<Wszedł zapłakany. Jak Dite mógł... Jak mógł?!>

<wszedł powolnym krokiem> Tu się ukryłeś.

Aphrodite Pisces napisał:

<wszedł powolnym krokiem> Tu się ukryłeś.

<huśta się na huśtawce> Co tu robisz?

A jak myślisz? Co ja mogę tu robić?

Aphrodite Pisces napisał:

A jak myślisz? Co ja mogę tu robić?

Przechadzać się?

Ta na pewno zostawił bym Noa w sklepie by się przejść. Mądry pomysł.

Aphrodite Pisces napisał:

Ta na pewno zostawił bym Noa w sklepie by się przejść. Mądry pomysł.

A więc?

Wracasz ze mną czy nie?

Aphrodite Pisces napisał:

Wracasz ze mną czy nie?

Niby dlaczego?

A dlaczego nie?

Aphrodite Pisces napisał:

A dlaczego nie?

Bo mnie nie chcesz? Przestań udawać..

Oj zamknij się wreszcie i chodź

Aphrodite Pisces napisał:

Oj zamknij się wreszcie i chodź

<w ciemności nie było widać tych kapiących łez, ale nie powstrzymał cichego załkania>

No chodź wreszcie nie spędzimy tu przecież nocy. <uśmiechną się>

Aphrodite Pisces napisał:

No chodź wreszcie nie spędzimy tu przecież nocy. <uśmiechną się>

<westchnął cicho> Co za różnica? Ja mogę spać na śmietniku. <Położył się między kontenerami na śmieci> Dobranoc!

<wziął go na ręce i zaniósł do szkoły>

<zasnął już po chwili>